Dlaczego w Chicago zautomatyzowano windy, czyli o efektach płacy minimalnej
Natrafiłem właśnie na ciekawy przykład, którym ekonomista prof. Yale Brozen (1918-1998, zob. wspomnienie w The New York Times), ilustruje problemy z płacą minimalną:
Za poważny problem w Chicago uważamy dużą liczbę młodzieńców, którzy porzucają szkoły średnie i nie są w stanie znaleźć pracy. Problem po części przekłada się na przestępczość w tej grupie. Chłopcy ci chcieliby się czymś zająć, a najlepiej - podjąć pracę. Wielu z nich było zatrudnionych jako operatorzy wind za 1.00-1.25 dolara za godzinę. Związek zawodowy operatorów wind odniósł w międzyczasie sukces w postaci wprowadzenia płacy minimalnej w wysokości 2.50 dolara dla operatorów w budynkach w centrum Chicago. W rezultacie, dla właścicieli budynków stało się opłacalne, by wydać 30 tys. dolarów od windy na automatyzację tych urządzeń tak, by już nie wymagały operatora. Ponieważ koszty automatyzacji windy wynosiły 8 tys. dolarów rocznie (podatki, koszty ubezpieczenia, amortyzacja i koszt pieniądza), automatyzacja nie opłacała się, gdy koszty zatrudnienia operatorów na dwie zmiany wynosiły tylko 5 tys. rocznie. Związkowi zawodowemu udało się jednak wywindować te koszty do 10 tys. dolarów rocznie. Rezultatem są automatyczne windy, brak miejsc pracy dla byłych operatorów oraz problem z utrzymaniem niewykwalifikowanych nastolatków w ryzach.
W charakterze komentarza dodam tylko, że nie powinniśmy zapominać o “ukrytych” efektach płacy minimalnej (która wynosi obecnie w Polsce 1317 zł brutto). Ponieważ nasza regulacja jest generalna i obowiązuje już od wielu lat, trudno jest wskazać takie konkretne przykłady jak ten z operatorami wind w Chicago.
Źródło: Yale Brozen, Wage Rates, Minimum Wage Laws, and Unemployment - Ralph Raico, New Individualist Review [1961].