Mity o “insider trading”
Jak podaje Wikipedia “Insider trading (lub insider dealing) to transakcje akcjami danej spółki akcyjnej dokonywane przez osoby mające dostęp do informacji niejawnych dotyczących tej spółki”. Jest to oczywiście czyn zabroniony prawdopodobnie w całym cywilizowanym świecie, co oznacza niechybnie, że każdy kto się dopuszcza “insider trading” reprezentuje zło wcielone i nie zasługuje by uczciwy człowiek podał mu rękę na ulicy. Czy tak jest rzeczywiście osądźcie sami po przeczytaniu 15 mitów o “insider trading” autorstwa prof. Henry G. Manne’a [Źródło: Truth on the Market] - poniżej tłumaczenie najciekawszych moim zdaniem.
- Insider trading szkodzi tym, którzy kupują lub sprzedają od “insidera”.
Fałsz: te transakcje są zwierane dobrowolnie na anonimowym rynku akcji i doszłyby do skutku (w mniej więcej takiej samej wielkości) niezależnie od tego kto jest drugą stroną.
- Legalizacja insider trading spowodowałaby poważny spadek zaufania w rynek akcji, co z kolei przyniosłoby zmniejszenie inwestycji kapitałowych, płynności i ilości transakcji.
Fałsz: Empiryczne dane zdecydowanie temu przeczą - silny rynek akcji w Stanach Zjednoczonych przed późnymi latami 60-tymi (kiedy rozpoczęto ściganie insider trading na poważnie) i silne dzisiejsze rynki poza USA (gdzie ściganie na poważnie jeszcze się nie zaczęło) również temu przeczą.
- Wykonalne jest rozsądne egzekwowanie zakazów insider trading.
Fałsz: coraz większe, motywowane politycznie i nieuchronnie bezproduktywne kampanie SEC (U.S. Securities and Exchange Commission) przeciwko insider trading pokazują, że ściganie tych przestępstw na poważnie jest nie tylko trudne, ale praktycznie niemożliwe. Nie wspominając o niemożliwości wpływania na to czy insider wykorzystuje swoją wiedzę przy decyzjach co do sprzedaży i zakupu, gdyż jest to proces myślowy, niedostępny dla zewnętrznego obserwatora.
- Potrzebujemy regulacji, gdyż spółka posiada prawa własności do informacji przez siebie wytworzonych, a państwo może lepiej chronić te prawa niż same spółki.
Fałsz: Jeśli spółki miałyby rzeczywiście prawa własności, wtedy mogłyby zrezygnować z regulacji i pozwolić swoim insiderom na korzystanie z informacji, a temu SEC się sprzeciwia. Nawet jeśli państwo potrafiłoby egzekwować prawa bardziej efektywnie (wysoce wątpliwe), nie ma żadnego uzasadnienia, by w ten sposób państwo subsydiowało pewne spółki.
- Insider trading nie przyczynia się do efektywności mechanizmu cenowego na rynku akcji.
Fałsz: Wszystkie transakcje na rynku mają pewien krańcowy wpływ na cenę i jeśli z definicji każdy insider pcha cenę w prawidłowym kierunku, zostanie to szybko zauważone. W literaturze możemy spotkać sprzeczne wnioski co do siły krótkoterminowego wpływu insider trading na ceny. Prawdopodobnie jednak odzwierciedla to różnice w ustalaniu cen wynikające z różnych warunków rynkowych. Co więcej, niemal wszystkie badania empiryczne w tej dziedzinie opierają się danych reprezentujących legalny i zgłoszony insider trading, co jest zdecydowanie niewłaściwą metodą do mierzenia wpływu nielegalnego insider trading.
- Łatwo jest rozróżnić informacje, które insiderzy wykorzystują nielegalnie od tych, które analitycy zdobywają w sposób legalny.
Fałsz: W rzeczywistości jest to linia tak cienka a potencjalne zyski tak duże, że w praktyce jest ona regularnie i z łatwością przekraczana, intencjonalnie lub nie.
- Insiderzy, którzy nie są odpowiedzialni za dobrą wiadomość (nie przyczynili się do jej podstaw) i tak mogą z niej czerpać korzyści - dlatego też, insider trading nie spełnia funkcji wynagradzania tych, którzy powinni być wynagrodzeni.
Fałsz: Chociaż bardzo trudno jest zaprojektować efektywny system wynagrodzeń wspierający innowacje, pozwolenie na insider trading każdemu posiadającemu dobre informacje w organizacji będzie wpływać na wytworzenie korporacyjnej kultury innowacji i podejmowania ryzyka, jednocześnie nie wymagając ogromnych gwarancji opcji i bonusów obecnie wykorzystywanych, które w dodatku - w przeciwieństwie do przychodów z insider trading - wędrują do pracowników z kieszeni udziałowców.
- Niejasne pojęcie sprawiedliwości (fairness) ma miejsce w poważnych dyskusjach na temat ekonomicznych kosztów i korzyści płynących z regulacji.
Fałsz, po prostu.