Zapraszam do lektury tekstu, który opublikowany został w styczniowym numerze miesięcznika Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji UW - Lexu§
Z jednej strony mało atrakcyjne wydaje się, by żyjący byli rządzeni “martwą ręką” autorów dokumentu sprzed dwóch wieków. Z drugiej strony nie jest łatwo zaakceptować, że dokument ten jest „żyjącym drzewem” i zmienia swoje znaczenie wraz z rozwojem języka i obyczajów. Amerykański konstytucjonalizm stoi właśnie przed taką kontrowersją. Jak więc interpretować dokument, który ma 223 lata?
Każdy kto miał okazję chociaż pobieżnie zapoznać się z problemami amerykańskiego konstytucjonalizmu, może odnieść wrażenie dużego chaosu pojęciowego. Fakt, że każdego roku wydaje się dziesiątki książek i publikuje setki artykułów w tej dziedzinie, przyczynia się tylko do bogactwa ontologii (rozumianej jako aparat pojęciowy nauki), a nie do jej uproszczenia. Na kilku przykładach postaram się po tej rafie przeprowadzić czytelnika, ale z góry uprzedzam, że nie jest to zadanie proste.
Jak podaje Wikipedia “Insider trading (lub insider dealing) to transakcje akcjami danej spółki akcyjnej dokonywane przez osoby mające dostęp do informacji niejawnych dotyczących tej spółki”. Jest to oczywiście czyn zabroniony prawdopodobnie w całym cywilizowanym świecie, co oznacza niechybnie, że każdy kto się dopuszcza “insider trading” reprezentuje zło wcielone i nie zasługuje by uczciwy człowiek podał mu rękę na ulicy. Czy tak jest rzeczywiście osądźcie sami po przeczytaniu 15 mitów o “insider trading” autorstwa prof. Henry G. Manne’a [Źródło: Truth on the Market] - poniżej tłumaczenie najciekawszych moim zdaniem.
Polecam recenzję, którą prof. Donald J. Boudreaux (GMU, Econ) uczcił drugie wydanie słynnej pracy sędziego Posnera “Antitrust Law”. Mój ulubiony fragment to oczywiście:
(...) Ale czy prawo antymonopolowe powinno dalej istnieć? Przy odpowiedzi na to pytanie kończy się moja zgoda z Posnerem. Opierając się na moim rozumieniu konkurencji, jak też i omylności (oraz nieunikalnie politycznej natury) publicznego egzekowowania ustaw antymonopolowych, wydaje mi się, że sytuacja konsumentów byłaby lepsza, gdyby wszystkie takie ustawy zostały uchylone a odpowiedzialni za ich egzekwowanie znaleźli inne zatrudnienie. (...)
Adam Liptak poruszył w The New York TImes bardzo ciekawy temat konfliktu między dążeniem przez sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych do kompromisu, pozwalającego na wydanie jednomyślnej decyzji, a dostrzeganą przez niektórych potrzebą bardziej odważnego orzecznictwa, które jest w praktyce możliwe jedynie przy formułowaniu koalicji 5 przeciwko 4.
Zgodnie z tradycją, Sąd Najwyższy USA liczy dziewięciu sędziów. Obecny skład osobowy sądu pozwala na budowanie koalicji “konserwatywnych” i koalicji “liberalnych” w czasie głosowania nad orzeczeniem w konkretnej sprawie. Niektórzy sędziowie (jak Antonin Scalia i Clarence Thomas) są dość przewidywalni, lecz niektórzy (jak Anthony Kennedy) są uważani za tzw. “swing votes” - zależnie od konkretnej sprawy potrafią przyłączyć się do jednej lub drugiej strony barykady. Dlatego trudno jest przewidzieć decyzje Sądu w bardziej kontrowersyjnych kwestiach.
Nawet sędziowie często w ostatnim momencie dowiadują się czy są w większości, czy też w mniejszości. Wyjaśnia to fakt, że czasami zdania odrębne (“dissents”) są bardzo obszerne i wręcz wyglądają jakby były pisane jako opinie większości, jednak ze względu na wynik głosowania takiej roli pełnić nie mogły. Warto zaznaczyć, że pod opinią większości - czyli wiążącą decyzją sądu - nie podpisuje się cały skład, lecz jedynie ci spośród sędziów, którzy się z nią zgadzają.
W sytuacji takiego podziału ideologicznego w składzie Sądu możliwe są dwie podstawowe strategie orzecznicze: (1) na siłę szukać kompromisu dążąc do jednomyślności lub (2) budować większość, nawet jeśli tylko 5-4.