Posłowie, usuńcie art. 5a z nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej!
Redaktor Andrzej Jankowski w dzisiejszym “Dzienniku Gazecie Prawnej” popiera skargę na bezczynność Prezydenta w sprawie opinii o OFE wskazując jednocześnie na problem, który mnie również niepokoi. Problemem tym jest przemycenie przez Rząd do projektu nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej niesławnego już art. 5a. Projekt nowelizacji trafił już do sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Nowy przepis art. 5a ograniczyć ma dostęp do informacji o dysponowaniu mieniem Skarbu Państwa oraz związanych z postępowaniami przed “sądami, trybunałami i innymi organami orzekającymi”. W skrócie - w zakresie w jakim taka regulacja ma sens jest ona zbędna (dzięki orzecznictwu sądów administracyjnych), więc można się spodziewać, że w praktyce art. 5a będzie narzędziem dalszego ograniczania dostępu do informacji publicznej.
Pozostaje mieć nadzieję, że posłowie w Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji dostrzegą ten problem i podejmą jedyną słuszną decyzję - o usunięciu art. 1 pkt 6 projektu nowelizacji (dodającego nieszczęsny art. 5a do ustawy o dostępie).
Dlaczego nowy art. 5a jest zbędny?
Przepis art. 5a ma ma ograniczyć dostęp do informacji wytworzonych dla organu władzy na potrzeby:
dokonania rozstrzygnięcia lub złożenia oświadczenia woli w procesie gospodarowania mieniem Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego, w tym komercjalizacji i prywatyzacji tego mienia;
postępowań przed sądami, trybunałami i innymi organami orzekającymi, z udziałem Rzeczypospolitej Polskiej, Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego.
Przedstawione w uzasadnieniu projektu argumenty za ograniczeniem dostępu do takich informacji, przynajmniej w niektórych przypadkach, są sensowne i niekontrowersyjne. Problem polega jednak na tym, że dzięki utrwalonemu orzecznictwu sądów administracyjnych już w obecnym stanie prawnym takie informacje nie są uznawane za informacje publiczną. Oznacza to, że administracja nie musi się obawiać obowiązku udostępnienia takich informacji. Art. 5a jest więc zbędny.
Sami autorzy projektu powołują się na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (I OSK 89/09), w którym NSA stwierdził: Opinia prawna sporządzona na użytek organu administracji publicznej w przedmiocie zasadności wszczęcia w przyszłości postępowania w konkretnej sprawie cywilnej, nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Dlaczego nowy art. 5a jest szkodliwy?
Zakładając jednak, że proponowany art. 5a nie jest “wypadkiem przy pracy”, trzeba przyjąć, że w intencji jego autorów ma on coś w stanie prawnym zmienić i jest duże ryzyko, że w praktyce będzie on interpretowany szeroko - na niekorzyść obywateli i jawności działań władzy.
Na gruncie dziś obowiązujących przepisów waloru informacji publicznej nie można przypisać opinii prawnej sporządzonej na potrzeby organu, jeżeli ma posłużyć w postępowaniu w konkretnej sprawie dotyczącej interesu prawnego podmiotu, który organ ten reprezentuje (WSA w Opolu, II SAB/Op 20/10).
W art. 5a musi więc chodzić o coś więcej. O co na przykład? Oddajmy głos red. Jankowskiemu:
Oto bowiem do ustawy, która powinna ułatwiać dostęp do informacji publicznej, rząd postanowił wprowadzić nowy rodzaj tajemnicy, blokady informacyjnej. Ma ona objąć między innymi opinie, analizy, stanowiska oraz instrukcje w procesie prywatyzacji i komercjalizacji mienia Skarbu Państwa i samorządów terytorialnych. Blokada objęłaby również opinie przygotowywane dla sądów i trybunałów, instrukcje negocjacyjne przy zawieraniu umów międzynarodowych.Rzecz jasna to czysty przypadek, że tego rodzaju pomysły pojawiły się w rządowym projekcie wkrótce po przegranej przez premiera sprawie w sądzie. Poszło o to, że organizacje pozarządowe chciały poznać szczegóły ustanowienia przez Donalda Tuska tarczy antykorupcyjnej. Jak się okazało, były to życzenia wygórowane dla rządu. Odporność urzędników na proste argumenty zwykłych ludzi była tak duża, że spór zakończył dopiero Naczelny Sąd Administracyjny w postępowaniu kasacyjnym, przyznając rację organizacjom pozarządowym. Gdyby jednak w czasie trwającego sporu obowiązywały rozwiązania prawne, które rząd chce teraz wprowadzić do ustawy, przed sądem tryumfowałby zapewne premier, a nie obywatele.
Obawiam się, że ocena red. Jankowskiego jest trafna. Pozostaje więc tylko apel: posłowie, usuńcie art. 5a z nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej!