Prawnik nie musi być “kimś” (w odpowiedzi Arturowi Sikorskiemu)
Po deregulacji prawnicy powinni pogodzić się z tym, że praktyka prawa niekoniecznie będzie prowadzić do zamożności a prawnik nie zawsze musi być “kimś”. I nie ma w tym nic złego!
Wróciłem do Polski kilka dni temu i każdego dnia ktoś dostarcza mi rozrywki. Wczoraj ‘ustawa śmieciowa’, a dziś kolejny krytyk ‘pauperyzacji’ zawodów prawniczych w wyniku deregulacji (‘Gowinizacji’) - Artur Sikorski.
W swoim tekście na NaTemat Krytyk lamentuje, że deregulacja choć słuszna jako idea powinna była ominąć prawników (każda grupa chroniona twierdzi, że deregulacja powinna ominąć akurat ich). Zaraz potem dodaje: “Każdy ma prawo do pracy, ale nie każdy będzie miał pracę z prawem - to smutne dla młodych prawników.”
Czyli, jak rozumiem, zdaniem Krytyka sytuacja idealna jest wtedy kiedy ‘produkuje się’ tylu prawników, żeby wszyscy mogli dostatnio żyć. Bo prawnik to musi być ‘ktoś’. A ja się nie zgadzam: nie będzie nic złego w tym, że prawnicy będą pracować za średnią krajową lub nawet poniżej niej, doradzając w punktach porad prawnych w Tesco lub podobnych miejscach. To jest jak najbardziej sytuacja pożądana.
‘Najlepsi’ wciąż będą zarabiać dużo powyżej średniej krajowej, ale powstanie nowy segment rynku, który ma szansę dramatycznie poszerzyć dostęp Polaków do usług prawnych. Mam nadzieję, że młodzi (i starsi) absolwenci prawa szybko zaakceptują, że praca w tym segmencie nie urąga ich godności. Problem z tym może mieć ta grupa, która dziś zarabia dobrze, ale nie będzie konkurencyjna w przyszłości (bo inni, młodsi będą lepsi w służeniu klientom). Trudno: nikt nie ma ‘prawa’ do bycia zamożnym.
Oczywiście pojawia się jeden z moich ulubionych argumentów w konktekście skrócenia studiów prawniczych: “Wszyscy poza uczelniami ostrzegają, że nie da się kompleksowo przygotować do zdania prawniczej aplikacji przez 3 lata - to system, który wypuści uczelniane półprodukty.”
Najwidoczniej moja uczelnia (Oxford) wypuszcza masę takich ‘półproduktów’ edukując prawników tylko przez 3 lata. Gorzej! W Anglii można rozpocząć ichniejszą aplikację po niecałych dwóch latach studiów prawniczych jeśli ma się jakiekolwiek inne studia wcześniej (GDL+LPC). Ale Polska to kraj bogaty, kraj ludzi rozsądnych i my sobie na takie eksperymenty pozwalać nie możemy.